Dzisiaj chciałbym nieco dokładniej opisać jeden przystanek w naszej ostatniej podróży, mianowicie przedmieścia Arnhem. To właśnie na polach okalających tą miejscowość, w ramach operacji „Market Garden” w IX 1944r wykrwawiała się, osłaniając odwrót sił brytyjskich, 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa pod dowództwem generała Sosabowskiego.
Naturalnie będąc tak blisko miejsca bitwy i przejeżdżając przez miejscowości, gdzie spoczywają polscy żołnierze, których celem był powrót do wolnej Polski, nie mogliśmy nie zatrzymać się na chwilę i nie oddać należnej im czci.
I tak w samym Arnhem odwiedzamy kwatery wojskowe, gdzie wśród angielskich i kanadyjskich kolegów spoczywa również trzech polskich lotników. Pogoda jest nieprzyjemna. Zimno, wieje momentami porywisty wiatr, a noc w trasie też odciska na naszym samopoczuciu swe piętno. Groby znajdujemy z trudem, przykryte są one warstwą starego śniegu i lodu. Ziemia pod nim jest tak zmarznięta, że nie sposób nawet wbić polskich flag, które przywieźliśmy ze sobą, bez uprzedniego drążenia w zmarzlinie…
Następnie nasze kroki, a raczej auto, kierujemy do miejscowości Oosterbeek. To tutaj spoczęła większość żołnierzy 1SBS poległych w 1944r. Jeszcze pośpieszne składanie flag w aucie, które możecie wierzyć lub nie, ale po całej nocy w trasie nie było wcale takim prostym zadaniem…
I mając przygotowanych około 80 flag ruszamy na przykryty śnieżną pierzyną cmentarz wojskowy w Oosterbeek.
Polscy żołnierze pochowani są w trzech rzędach na skrajach cmentarza. Ponadto pojedyncze polskie mogiły przeplatają się z mogiłami żołnierzy narodowości kanadyjskiej, angielskiej czy amerykańskiej…
Dla jednych wiele, dla innych niezbyt. Jeszcze inni nie przywiązują wagi do swojej historii w postępowej Europie. My na miarę naszych możliwości pozostawiamy na każdej polskiej mogile symboliczną biało-czerwoną flagę, na znak pamięci o wydarzeniach i poświęceniu polskich żołnierzy sprzed wielu lat…
Po wyjściu z cmentarza nasze kroki kierujemy na drugą stronę Renu. Cel – miejscowość Driel, gdzie wylądowała i walczyła nasza brygada. Na placu polskim znajduje tam się pomnik generała Sosabowskiego, który chciał-nie chciał został jednak zapomniany przez aliantów, i sprowadzono go do roli kozła ofiarnego, przez którego operacja „Market Garden” nie powiodła się w pełni. Zapomniany przez dziesięciolecia, pozostał jednak w pamięci mieszkańców samego Driel, którzy z pokolenia na pokolenia przekazywali sobie historię o polskim generale o ciężkim do wymówienia nazwisku i świszczącym języku, który z pozycji na pozycje pod ciężkim niemieckim ostrzałem jeździł… na rowerze.
Pod pomnikiem gen. Sosabowskiego w Driel zapalamy symboliczny znicz, a pod pomnikiem Surge Polonia zostawiamy biało-czerwoną flagę z kotwicą PW. Ona najlepiej pasuje nam do tych, co zostali w cieniu tych drzew na obcej ziemi.
Cytując tekst jednej z pieśni L.Makowieckiego:
„Oni walczyli za kraj w potrzebie,
Kto ich zastąpi?Nie wiem, ja nie wiem…”
Ania Klimczak-Krajewska
3 kwietnia 2014 at 19:58
Dziękuję za ten artykuł. Pozdrawiam serdecznie!
T.
3 kwietnia 2014 at 23:09
A ja dziękuję za odwiedziny, i cieszę się niezmiernie, że kogoś zainteresowałem 🙂
Magdalena Łapińska
3 września 2014 at 18:05
Mieszkam od paru tygodni w Oosterbeek i dziś wybrałam się na ten cmentarz. Żałuję, że nie wzięłam ze sobą flag lub kwiatków… Cmentarz jest obecnie odnawiany. Te polskie mogiłki tak na uboczu troszkę i nieodnowione jeszcze. Mimo, że to środek tygodnia, dość dużo odwiedzających. Porozmawiałam chwilkę ze starszą holenderską parą o naszej wspólnej i troszkę zapomnianej historii… W przyszłym tygodniu wybiorę się do Airborne Museum. Pozdrawiam serdecznie!